Film "Sędzia z Auschwitz"

Mirosława Ganobisa chyba nikomu w Oświęcimiu nie trzeba przedstawiać. Znany kolekcjoner i pasjonat historii w wydaniu lokalnym, a także reżyser filmów traktujących o historii Oświęcimia, m.in. "Oświęcim-Praga", "Historia Oświęcimskiego Hokeja", "Oświęcimski Kartel Rybny". Mirosław Ganobis jest także właścicielem prywatnego muzeum "Piwniczka u Ganobisa", mogącego poszczycić się zbiorami chyba nawet większymi niż miejskie oświęcimskie muzea.

Mirosław Ganobis na planie filmu. Fot. Ada Wichaj

Tym razem Mirosław Ganobis postanowił wyreżyserować kolejny film, podejmujący historię niejakiego Sebalda Goduli (albo: Godulli). W czasie wojny, już od 1 października 1939 r. Sebald Godula (Godulla) był zatrudniony jako Justizangestellter, czyli urzędnik sądowy w Amtsgericht Auschwitz (Sądzie Rejonowym w Oświęcimiu). Co świadczy zatem o niezwykłości tego człowieka, że warto o nim opowiedzieć filmową narrację? 

Sebald Godula wraz z żoną i synem

Sebald Godula (Godulla) do Oświęcimia sprowadził się wraz z żoną Gerdą oraz dwójką dzieci. Zamieszkuje niedaleko oświęcimskiego Rynku (obecna ul. Piłsudskiego 8) i jak każdy ówczesny niemiecki urzędnik, zatrudnia do pomocy polską gosposię. Jest nią Stanisława Kulczyk, ur. 1 grudnia 1922 r. w Brzezince. Pani Stanisława - wówczas jako bardzo młoda dziewczyna, nie tylko na co dzień dbała o dom Sebalda Godulli, ale także wykradała pozostałe po obiedzie resztki jedzenia i zanosiła w wyznaczone miejsce, by wesprzeć więźniów obozu Auschwitz, pracujących w pobliżu domu, w którym mieszkał jej pryncypał. 

Oświęcim, ul. Piłsudskiego 8 - tam zamieszkiwał w czasie okupacji Sebald Godula (fot. współczesna, Google Maps)

Niezwykle interesujące jest również to, że Godulla przyjaźnił się z Rudolfem Hoessem, słynnym komendantem obozu Auschwitz. Podobno mieli razem grywać w karty, a Hoess miał Pani Stanisławie zostawiać zawsze jedną markę "za miłą obsługę" po przyjęciach. 

Odtwórcy ról S. Godulli (Mariusz Pawłowski) i R. Hoessa (moja skromna osoba). Fot. J. Majkut

Kiedy front wschodni zbliżał się do Oświęcimia, Godullowie wyjechali, a pozostawione przez nich rzeczy pozwolili zabrać swojej gosposi. Dzięki temu ocalały naczynia kuchenne, dokumenty, fotografie. Nieznane są dalsze losy Godulli. Stanisława Jarnot z domu Kulczyk zmarła w 1996 r.

Czego uczy ta historia? Jest to kolejny dowód na to, że na ziemi oświęcimskiej w czasie niemieckiej okupacji Polacy ryzykowali swoje życie, by pomóc więźniom i dostarczyć im choćby najmniejszy posiłek. Mówił o tym nawet Jonathan Glazer w swym oscarowym filmie "Strefa interesów", a odbierając Oscara przypomniał postać Aleksandry Bystroń-Kołodziejczyk, mieszkanki Brzeszcz, która również podrzucała więźniom jedzenie. Ta historia została opowiedziana w jego filmie, ale być może niezbyt dosłownie, przez co zagraniczny odbiorca (a może nawet i polski) będzie miał trudności w zrozumieniu tych scen. O tym nieocenionym wsparciu Polaków mówi się niestety wciąż mało, choć cieszy fakt utworzenia "Muzeum Pamięci Mieszkańców Ziemi Oświęcimskiej" w pobliżu Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau, w pełni poświęconego tej pomocy. W tym miejscu odsyłam również do książki "Życie prywatne esesmanów w Auschwitz" autorstwa Piotra Setkiewicza, zawierającą relacje młodych dziewcząt zatrudnionych jako gospodynie domowe u najwyższych członków załogi obozowego SS. Opisy te rzucają niezwykłe światło na postaci funkcjonariuszy SS, którzy prywatnie zachowywali się jak ludzie, a na "służbie" oddawali swą krwawą przysługę hitlerowskiemu systemowi zagłady.

"Życie prywatne esesmanów w Auschwitz" autorstwa Piotra Setkiewicza

Wracając do filmu - to ważne, że Mirosław Ganobis podjął temat prywatnego życia Niemców w Oświęcimiu w czasie okupacji, a także pomocy oferowanej więźniom Auschwitz w niezwykle trudnych warunkach przez mieszkańców ziemi oświęcimskiej. W film zaangażowanych jest wielu ludzi, głównie mieszkańców Oświęcimia i okolic, a także osób spoza tych terenów. Zdjęcia realizuje Piotr Struczyk, za dźwięk odpowiada Tomasz Klimczak. Nie sposób wymienić wszystkie osoby, które oddają swoje serce i czas wolny, by wziąć udział w zdjęciach (także dzieci). Udział wzięła specjalna grupa rekonstrukcyjna z Bielska-Białej. Co istotne, film powstaje niemal w całości własnym sumptem grających w nim aktorów-amatorów. To z drugiej strony dobrze, bo przez to film jest w pełni niezależny, a nie przechodzi przez "sito" producenta, odrzucającego co bardziej "trudne" sceny. Jest ogłoszona specjalna zrzutka, każdy może wesprzeć produkcję: https://zrzutka.pl/srdvsw

Na planie filmowym. Fot. J. Majkut

Na planie filmowym. Fot. W. Saganiak

Reżyser w rozmowie z aktorem. Filmowy plan. Fot. J. Majkut

Z okien willi komendanta R. Hoessa. Na pierwszym planie operator Piotr Struczyk

Na planie filmowym. Reżyser i uczestnicy grupy rekonstrukcyjnej. Fot. I. Parzymięso


Na premierę przyjdzie jeszcze trochę poczekać, miejmy nadzieję, że będzie to dobry film!

Rafał Guzik







Komentarze

Popularne posty